Nostalgia
19 stycznia 2009, 00:29
Tęsknota to taki zwierz ukryty za firanką, przykryty niedbale rzuconą książką, czający się w świetle latarki, pojawia sie niepostrzeżenie, w chwili najmniej potrzebnej i rozsiada wygodnie. Nie wiadomo kiedy sobie pójdzie, nie reaguje na zaklęcia "a kysz maro" ani przekleństwa " a idźże do cholery".
Dla jasności sprawy właśnie przyszła, siedzi teraz na łóżku albo stoi za plecami, nachyla się do ucha, szepcze o samotności...Nikczenna, ale można się do niej przyzwyczaić, przydatna bo nie pozwala zapomnieć, że wieczory najdłuższe są te spędzone w niezbyt wyszukanym towarzystwie, czyli w własnym gronie (schizofrenia ?!)
Najgorsza ta niesprecyzowana, co nie pozwala tęsknić za czymś znanym i bliskim, a marazmem, wyśnionym ideałem, przeczuciem szczęścia błąkającym się koło ust jak bezdomny pies nieopodal latarni. Tęsknota za... niekoniecznie czymś niebywałym, a zwyczajnym jak łyk porannej herbaty(czy ja przypadkiem nie staje się sentymentalny :)
Rzadko mi się zdarza skupiać na sobie, myśleć o sobie, angażuje się żyjąc z innymi, i choć nie gubie swego indywidualizmu (a przynajmniej się staram :) kolektyw staje sie podstawową kategorią myślenia o sobie, dlatego tęsknota burzy mój spokój, natrętnie przypomina mi o mnie w liczbie pojedynczej, i tylko pojedynczej
Tęsknota za czymś nieokreślonym, a lepkim jak miód, pokrywającym świat,leżącym na ulicy w kazdym spotkaniu, wyciągnięciu ręki, złapanym uśmiechu leżącym na dnie kieszeni, nostalgia za miłością na wyciągnięcie ręki...z powodu zimna od lat ukrytej w połach płaszcza.
Dodaj komentarz